Katherine potknęła się o wystający z ziemi korzeń. Rozłożyła się na wilgotnej ziemi, a jej twarz zanurzyła się podmokłej trawie i liściach.
- Wstawaj! - Ann pociągnęła brunetkę za rękę, pomagając jej wstać. - No dalej! Zaraz nas dogonią!
Dziewczyna z trudem podniosła się z ziemi. Otrzepała szybko dłonie o białe spodnie, zostawiając na nich czerwone smugi. Spojrzała na swoje ręce - były całe w zadrapaniach. Leciała z nich krew. Czuła pieczenie, ale nie zwracała na to uwagi. Nie miała na to czasu.
Zmusiła swoje obolałe stopy do dalszej ucieczki. Zacisnęła dłonie w pięści, żeby zatamować krwawienie i nie zostawiać śladów. Nie chciała ułatwiać ich wrogim znalezienie jej i Ann.
Zauważyła, że drzewa powoli rzedną. Były na krańcu lasu. Katherine zdziwiła się, ze dała radę przebiec tyle kilometrów. Dotąd nie zdawała sobie sprawy, co adrenalina robi z człowiekiem. Po kilkunastu sekundach wybiegły z lasu. Chciała uciekać dalej, na oślep, ale zauważyła, że kilka metrów dalej jest stromy klif. Usłyszała szum fal i, mimo nieciekawej sytuacji, uśmiechnęła się pod nosem.
- Ann! Podaj mi rękę! - Krzyknęła, wyciągając dłoń w stronę przyjaciółki i postawiła stopę krok bliżej klifu.
Blondynka otworzyła szeroko oczy.
- Co ty chcesz zrobić? - Spytała zaskoczona.
- Podaj mi rękę! - Powtórzyła.
Ann stała w miejscu, patrząc na nią z niedowierzaniem. Katherine usłyszała w oddali krzyki i basowy skowyt psów. Spojrzała błagalnie na przyjaciółkę.
- Zaufaj mi. Proszę. - Szepnęła, dalej wyciągając w jej kierunku dłoń.
Dziewczyna zawahała się. Spojrzała w stronę lasu, skąd krzyki i skamlenie słychać było coraz bliżej. Zwróciła się w stronę Kath.
- Jeśli zginiemy, zabiję Cię. - Powiedziała, uśmiechając się lekko i ujęła dłoń koleżanki.
Obie ruszyły w stronę krawędzi, po czym rzuciły się w otchłań.
Weszłam na to opowiadanie po twoim zaproszeniu. Prolog jest super. Z chęcią wejdę ponownie. Czekam na ciąg dalszy i mam nadzieję, ze wejdziesz i skomentujesz moje opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńMroczna